Po zawaleniu się hali w Katowicach chyba każdy w Polsce pamięta, że zaniedbanie w odśnieżaniu dachów może doprowadzić do katastrofy. Międzynarodowe Targi Katowickie (MTK) to jeden z najczarniejszych przykładów konsekwencji nieodśnieżonego dachu. Wtedy, w 2006 roku śnieg doprowadził do śmierci 65 osób. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że nieodśnieżony dach to nie tylko Katowice. Znajdziemy jeszcze masę innych przykładów, choćby tylko w Polsce.

Na początek trochę danych. Im dłużej śnieg leży na dachu tym gorzej. W miarę upływu czasu staje się on bowiem coraz cięższy. Dla zobrazowania – warstwa śniegu o grubości 15 cm waży około 50 kg na jednym metrze kwadratowym dachu. Ten sam śnieg po pewnym czasie może ważyć jednak 5 razy więcej! To dlatego należy go usuwać tak szybko jak tylko to możliwe.

Śnieg ujawnił wady konstrukcji

Wróćmy do Katowic. Zawalenie się hali położonej na granicy Chorzowa i Katowic miało miejsce 28 stycznia 2006 w czasie wystawy gołębi pocztowych. W momencie katastrofy w hali znajdowało się 700 osób, 65 z nich zginęło, a ponad 170 zostało rannych.

Zdaniem biegłych, śnieg nie był jedyną przyczyną zawalenia się hali, ujawnił jednak wady konstrukcji. Były to głównie samowolne zredukowanie liczby wsporników i elementów wzmacniających. Zalegający śnieg był bezpośrednią przyczyną, to właśnie przez śnieg osłabiona konstrukcja zawaliła się.

Najprawdopodobniej śnieg na hali MTK był nieprawidłowo odśnieżany. Śnieg przenoszono z miejsca na miejsce zamiast zrzucać go w dół, co powodowało zwiększone obciążenia w niektórych miejscach. Ponadto, na dachu zaprojektowano wiele małych klimatyzatorów, które dodatkowo utrudniały odśnieżanie. Do tego tworzyły się tzw. worki śnieżne, czyli masy zalegającego śniegu w trudno dostępnym miejscu. Wreszcie sam zarządca budynku przyznawał, że pewna warstwa śniegu nie była usuwana, ponieważ jej usunięcie groziło zniszczeniem warstwy izolacyjnej dachu. To wszystko poskutkowało tym, co zobaczyli strażacy na miejscu katastrofy – na dachu zalegała półmetrowa pokrywa śniegu i lodu.

Przykład z Trójmiasta

Przykładów katastrof związanych z nieodśnieżonym dachem nie trzeba szukać daleko. W Trójmieście dochodziło już do podobnych wypadków.

W 2005 roku runął dach gdańskiego Leroy Merlin. Na klientów i pracowników sklepu runął najpierw dach, a potem przechyliła się jedna ze ścian budynku. Na szczęście nikt wtedy nie zginął, chociaż w sklepie przebywało wiele osób. Bezpośrednią przyczyną zawalenia się dachu było zamarznięcie i zanieczyszczenie odpływów wody z dachu. W okolicach neonu reklamowego firmy utworzyły się również worki śnieżne, które dodatkowo obciążyły dach. Co ciekawe, jeden z dyrektorów sklepu tłumaczył, że dach był odśnieżany średnio raz na tydzień, jednak z powodu braków w regulacjach prawnych odśnieżano „na oko”. Takie odśnieżanie omal nie kosztowało życia wielu osób i wyłączyło sklep z funkcjonowania przez następne siedem miesięcy.

Domy jednorodzinne i śnieg na dachu

Istnieje pewne powszechne przekonanie, że zawalenie się dachów pod wpływem śniegu to problem wielkopowierzchniowych sklepów, galerii, magazynów, a domy jednorodzinne są wolne od tego niebezpieczeństwa. Nic bardziej mylnego. Choćby zeszłej zimy (w styczniu 2019 r.) doszło do zawalenia się dachów domów jednorodzinnych w Krzyżowej Żywiecczyźnie i w Koniakowie na Śląsku Cieszyńskim. Na szczęście nikt wtedy nie zginął, ale te przykłady pokazują, że usuwanie pokrywy śnieżnej z dachu powinno zajmować również właścicieli domów jednorodzinnych.

Sprawdź jeszcze nasz artykuł – Niezbędnik zleceniodawcy prac na wysokości!